"Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło..."
Saint-Exupery
Kiedy pięć lat temu wybierałam się na Jubileuszowy Zjazd Absolwentów z okazji 50-lecia szkoły, ani przez chwilę nie wątpiłam, że będzie udany.
Wspominam - i od nowa przeżywam - chwile życia spędzone w szkole. Są w tych wspomnieniach moi najbliżsi przyjaciele, przeżywane niepokoje i radości (tych było więcej), ambicje. I to ciągłe szukanie odpowiedzi na kilka podstawowych pytań: Kim jesteśmy? Kto się odliczy? Jak wyglądają teraz moi szkolni przyjaciele? Czy się rozpoznamy? Co w życiu jest najważniejsze? A przede wszystkim, czy pozostały w nas te wspaniałe uczucia i zachowania, jakie towarzyszyły nam przez wszystkie lata szkolne?...
I wreszcie oczekiwana chwila nadeszła. Sala wypełniona jest po brzegi. Oto są: Danki, Ewki, Mańki, Hanki, Andrzeje, Wojtki. Na pierwszy rzut oka doroślejsi, poważniejsi. Ale kiedy w namiotach, miejscach spotkań klas zaczęliśmy snuć wspomnienia, wraz z nimi powróciły te dzieciaki sprzed lat, beztroskie, wesołe, pełne polotu i wybujałej fantazji, której nam nie brakowało. Były łzy szczęścia i smutku. Niestety, los nas trochę zdziesiątkował...
Przez te wszystkie lata nastąpiły zmiany. Inny budynek szkolny, korytarze zdobią prace uczniów, trochę ciasno, ale przyjemnie. Ale od zawsze była to szkoła niezwykła, niezwykli ludzie, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie.
Obecna dyrektorka, Anna Maciejowska, jest dobrym organizatorem, kieruje szkołą rozumnie i bezkonfliktowo, wprowadza zmiany i ulepszenia, aby była to placówka doskonała. Dzięki swoim zaletom szybko zdobyła szacunek kolegów - nauczycieli i sympatię uczniów.
I oto nadszedł czas kolejnego spotkania. Te same myśli, pytania. Przykre jest to, że niektórych profesorów koleżanek i kolegów już nigdy tu nie zobaczymy.
Drodzy Profesorowie: p.p. dyrektorko Jadwigo Lipiec, Mario Rajczykowska, Stanisławie Łyszczarzu, Krzysztofie Wielgucie, Tadeuszu Miśkiewiczu; koleżanki i koledzy: Halino, Elu, Urszulo, Asiu, Jacku, Zbyszku, Marianie (przepraszam, że wymieniam tylko tych, którzy byli mi bardziej bliscy) - będziemy myślami z Wami. Nie napijemy się też już nigdy historycznej herbatki pani Malinowskiej.
My cieszmy się nadal naszymi spotkaniami pełnymi czarownych wspomnień ze szkolnej ławy, rajdów, wycieczek, obozów...
Kochani Przyjaciele! Wierzę w to gorąco, że chociaż jesteśmy o pięć lat starsi ciałem, to duch w nas pozostał młody i silny jak w czasach bytności w murach szkolnych i niejeden jeszcze figiel nam w głowie!
Do zobaczenia!
"Balbina" |