„Nadal przemykają we mnie wrażenia z „Plastyka", mojej ulubionej szkoły - czasem całe barwne obrazy zdarzeń, czasem tylko mgnienie - jakiś dźwięk, jakiś zapach czy odrobina kurzu w słonecznym promieniu szkolnego korytarza...
przywołuję pamięcią moich nauczycieli, koleżanki i kolegów. Szczególnie miło niekonwencjonalne lekcje historii i fizyki u prof. Wielguta, na których wykazywał cierpliwość i dobroć wobec nas i naszych wybryków a uczniom bardzo dobrym na koniec roku wręczał małe upominki -książeczki historyczne z mądrymi dedykacjami (sama mam ich kilka w mojej bibliotece).
Przykładem doskonałego organizatora był p. Adam Kacperczyk - dzięki wyjazdom na rowerach w Polskę i poza granice, szlifowaliśmy nasze cechy tj. koleżeńskość, upór, odpowiedzialność a przy tym łykaliśmy nie tylko setki kilometrów dróg, ale przede wszystkim piękno świata...
Rzadko kiedy chodziłam na wagary - tyle przecież działo się w szkole - i teatrzyk, i zabawy, i wycieczki „objazdy po zabytkach", i... ucieczki przed miotłą pani woźnej Malinowskiej... Z grupą moich klasowych przyjaciół nie mogliśmy się rozstać nawet po lekcjach - I te właśnie przyjaźnie oparły się czasowi, są trwalsze niż te z akademickich czasów.
Żyjąc w ciągłym pośpiechu, zmęczeni, często zniechęceni, skarżymy się na narastającą obcość i samotność - myślę więc, że dobrze jest spotkać się w naszej szkole, „choćby co kilka lat - by pogadać" o sobie, o minionym czasie szalonych pomysłów, marzeń i ambicji, wspomnieć zdarzenia i nauczycieli.
Obserwując działania moich koleżanek, kolegów i działalność Szkoły Plastycznej - jestem dumna z ich osiągnięć a sama - skromnie przyznaję, także staram się nie marnować czasu i danych mi talentów.
Maria Ogłaza
Częstochowa, 21 sierpnia 2002 r. |