ROBERT DROGOSZ - Zmarł nasz kolega, twórca, animator, Człowiek serca wielkiego
Dodane przez Maciek dnia 12/11/2018
Cytujemy za Gazetą Wyborczą tekst, który po części przybliża Roberta Drogosza nam bliskego...

Czarodziejska Zagroda w Kuźnicy Starej k. Poraja to pomysł łączenia agroturystyki ze sztuką. Gospodarstwo, prowadzące zajęcia z ceramiki, okazało się sposobem na życie dla całej rodziny Drogoszów
- Mieszkaliśmy w bloku na Rakowie, w którym w 1993 roku eksplodował gaz, uszkadzając konstrukcję - mówi Robert Drogosz. - Ale nie tylko z powodu wypadku miasto nam zbrzydło. Blokowisko, układy w Częstochowie - tego wszystkiego zaczęliśmy mieć dość i trzy lata temu wynieśliśmy się.
Do lustra wody z domu Drogoszów jest 300 metrów, a jeszcze bliżej są płytkie rozlewiska, pełne ryb. Jest nawet ptasia wyspa zamieszkana głównie przez mewy. Zalew przyciąga mnóstwo ludzi ze Śląska. Niektórzy twierdzą, że woda oczyściła się i próbują nawet kąpieli. Przyjezdni rozbijają namioty lub korzystają z noclegów we wsi. Stąd pomysł na gospodarstwo agroturystyczne.
- Bliskość wody szczególnie spodobała się mojemu dorosłemu synowi, zapalonemu wędkarzowi. Chętnie służy naszym gościom jako przewodnik - mówi dodaje. - W tym roku ściągam łódź wiosłową do pływania po rozlewiskach. Bliskość przyrody cieszy też i mnie. Jestem działaczem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, stąd psy i koty w domu.
Gospodarz jest absolwentem liceum plastycznego, ze specjalnością ceramiczną. Studiował nawet półtora roku w Gdańsku. Studia porzucił, przy wyrobach z gliny jednak pozostał. Pracował w Spółdzielni Ceramiczno-Mineralnej w Częstochowie aż do jej rozwiązania. Teraz w Czarodziejskiej Zagrodzie postanowił realizować swoją ceramiczną pasję.

- Założyłem pracownię w Kuźnicy z myślą o sobie, ale też o gościach - opowiada. - Przebudowałem ciąg gospodarczy i tam znalazło się miejsce na dwie sale, w tym jedną z własnoręcznie wykonanym piecem. O ile wiem, podobne wiejskie pracownie towarzyszące agroturystyce są w Polsce jeszcze dwie.

Przyjaciele artyści
Ponieważ Drogosz jest też aktywnym członkiem Częstochowskiego Stowarzyszenia Środowisk Twórczych, zaglądają tu koledzy rzeźbiarze, szczególnie Szymon Wypych, którego kilka prac stoi w ogrodzie Czarodziejskiej Zagrody. Bywa także Jerzy Kędziora, którego rzeźby balansujące gospodarz chce pokazać w remizie OSP w Kuźnicy. Zaglądają dzieci z Poraja i okolic, poznając tajniki rzeźby. Z Częstochowy przyjeżdża także regularnie młoda kobieta rzeźbiąca amatorsko. Jej prace stojące w pracowni i są już świadectwem dużej biegłości. Coraz częściej bywają tu z dziećmi częstochowianie i mieszkańcy Śląska. Spędzają czas na powietrzu, a jeśli chcą - również przy grillu. I lepią, a później wypalają swoje prace.
- Dla dzieciaków zrobiłem nawet koło garncarskie - mówi gospodarz. - Tradycyjne, ale obracane elektrycznie, bo okazało się, że poruszanie nim nogami to dla dzieci za duży wysiłek.
Koło spotkał los kolejek elektrycznych pod choinką - dorośli przywożą do gospodarstwa dzieci, a potem sami siadają do pracy i trudno już ich odgonić.
Zajęcia w Czarodziejskiej Zagrodzie są przeznaczone dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Każdy z uczestników traktowany jest indywidualnie. Dzięki temu ma zadania dostosowane do wieku i umiejętności. Są przygotowane tak, aby uczyć poprzez zabawę i rekreację. Warsztaty mogą być przeprowadzane w formie jednodniowej lub cyklu spotkań. Gospodarze zapewniają materiały, niezbędne narzędzia i wypalanie prac.
Półki w pracowni wypełnione są drobnymi figurkami ceramicznymi i kaflami z odciskiem amonitu. Nie są to wyroby uczestników zajęć. Każdy z odwiedzających chce mieć pamiątkę z odwiedzin. Na odchodnym dostaje więc jeden z przygotowanych przez gospodarzy wyrobów.
Gości coraz więcej
- Teraz pracuje ze mną córka Agnieszka, absolwentka grafiki w Akademii im. Jana Długosza, w pracowni prof. Grzegorza Banaszkiewicza - mówi dumny ojciec. - Odkąd mamy piec, ceramika coraz bardziej ją pociąga. Zawsze można zastać w pracowni ją lub mnie. Żona zajmuje się głównie ogrodem.
Ponieważ wieść o istnieniu wiejskiej pracowni już się rozeszła szeroko, gospodarze mają już zamówienia na wakacje od całych grup, i to nawet z okolic Szczecina. - Tymczasem jest jeszcze problem z noclegiem dla większej liczby gości - wyjaśnia Drogosz. - W przygotowanej sali z kominkiem możemy położyć cztery osoby. Pozostałym muszą wystarczyć namioty, ale pracujemy z synem nad rozbudową bazy. W część noclegową mamy zamiar zamienić starą stodołę.
Wkrótce ma też przybyć letnich atrakcji. Drogoszowie chcą bowiem połączyć swoją działalność ze stajnią Leszka Pijarskiego, który w Złotym Potoku hoduje konie rasy islander. Jeźdźcy na konikach mogliby pokonać dystans prawie 30 kilometrów i odwiedzić pracownię. Tu zabawialiby się przy grillu i przenocowali, po czym wracaliby do Złotego Potoku.

Zgłoszenia na zajęcia w Czarodziejskiej Zagrodzie przyjmuje Pracownia Ceramiki i Sztuk Wszelakich, Kuźnica Stara 51, 42-360 Poraj, tel. (034) 314 75 54, 0607 611 032, 0503 137 747,

Dzięki uprzejmości znajomych, przyjaciół Roberta oddajemy WAM parę zdjęć w naszej G A L E R I I